El Salvador jest niewielkim, ale pięknym krajem Ameryki Centralnej. Ma w sobie niesamowite bogactwo przyrody – wulkany, plaże, jeziora i wodospady. Jednak bardzo niewielu mieszkańców Salwadoru miało okazję zobaczyć to piękno natury na własne oczy. Wielu z nich boi się wychodzić często. Ich dzielnice i domy stają się dla nich jakby więzieniami bez murów. Wszystko to spowodowane jest strachem i obecnością dwóch wrogich sobie gangów.
Wolontariusze odwiedzają jednak dzielnicę bez przeszkód. Mają w nich przyjaciół, są tam więc nie tylko szanowani, ale i kochani. W końcu często odwiedzają matki, babcie, czy dzieci członków gangu.
Poza gangami, największym problemem Salwadoru są porozbijane rodziny. Widać to szczególnie w dzielnicach biedy. Większość dzieci wychowuje się bez rodziców, ponieważ albo znajdują się oni w więzieniu albo nielegalnie w Stanach Zjednoczonych. Wolontariusze w Salwadorze stają się źródłem matczynej miłości dla opuszczonych dzieci, wnukami dla samotnych starców, synami dla matek, których dzieci są w więzieniu i przyjaciółmi dla młodzieży, która nie wychodzi z domu. Jednym słowem są obecnością. Obecnością tej bliskiej osoby, której tak bardzo tu brakuje.